Witajcie dziewczyny! Dzisiaj zapraszam was na zbiorczą recenzję kilku kosmetyków firmy M.A.C. cosmetics oraz relację zdjęciową jak prezentują się one na twarzy.
Jak napewno wiece M.A.C to firma profesjonalna, a co za tym idzie ich kosmetyki są bardzo drogie, przynajmniej w Polsce. Pojedynczy cień to kosz 69 złotych, szminka ponad 80, a paintpoty to cena 74zł. za jeden. Cóż, chciałam pokazać wam czy są to produkty warte swojej drogiej ceny.
Dzisiaj pod lupę weźmiemy cienie, paint pota oraz szminkę. Jesteście ciekawe? Zapraszam!
***
Paint poty to kremowe cienie, które służyć nam mają jako bazy lub cienie właściwe. Ich cena to 74zł. Wybór mamy ogromny gdyż produkowane są one w wielu kolorach i wykończeniach. Ja będąc w M.A.C zdecydowałam się na zakup paintpota w moim ukochanym odcieniu brzoskwiniowym. Wybór padł więc na rubenesque.
Produkt jest w swojej konsystencji bardzo kremowy i delikatny, nałożony jako baza na powiekę utrzymuje nawet najtańsze cienie na miejscu przez wiele godzin. Cienie nie osypują się, a rubenesque podbija ich koloryt. Jako baza sprawuje się naprawdę dobrze, nie straszne mu są deszcz, łzy czy zimna woda. Można więc śmiało stwierdzić iż jest produktem wodoopornym, nie mylić z wodoodpornym!
Jako samodzielny dzień nałożony na powiekę bardzo szybko zastyga lub zasycha na oku tworząc suchą matową w formie strukturę, błyszczy się jednak gdyż takie jest jego wykończenie. Samodzielnie na oku utrzymuje się tak samo jak po zagruntowaniu go cieniem w podobnym kolorze. Robiąc jego test próbowałam go zetrzeć, płakałam jak również spałam w nim. Efekt? Nic się z nim nie stało, jest więc naprawdę bardzo dobrym produktem. Jego trwałość jest rewelacyjna.
Co z wydajnością? Mój paint pot posiadam od 2 lat, jak na razie udało mi się zużyć około 50% zawartości przy naprawdę częstym stosowaniu, jaki więc wniosek? Jest bardzo wydajny!
śmiem więc stwierdzić iż jest warty swojej jednak zaporowej ceny 74zł.
Spójrzcie jak pięknie prezentuje się na oku, jak brzoskwinka rozgnieciona i nałożona na oko. Dla mnie czysta poezja!
***
Kolejny produkt to szminka. Ja w swojej kolekcji mam szminkę o nazwie saint germain wykończenie jej to amplified. Szminkę mam od około roku, kupiłam ją gdyż strasznie spodobał mi się jej różowy odcień. Jak wiadomo róż to kolor niebezpieczny, ale ja mimo tego zdecydowałam się ,że muszę ją wypróbować. Byłam ciekawa czy kolor na ustach będzie taki sam jak w opakowaniu i oczywiście jak będzie się trzymać.
Szminka ta jest niezwykle kremowa i delikatna. Pachnie jak owocowe cukierki czy tic-taki. W opakowaniu ma bardzo rażący odcień baby pink. Jak widzicie na ustach prezentuje się identycznie. Daje delikatny, ale charakterny wygląd ust. Za każdym razem kiedy pomaluję usta tą szminką każdy pyta mnie co to za kolor, skąd wzięłam takie cudo, taki cukiereczek.
Szminka utrzymuje się jednak średnio, po około 15 minutach schodzi z ust, równomiernie, ale ściera się z nich, ponieważ bardzo mocno kryje usta musimy pamiętać aby dokładnie ją nałożyć by nie były widoczne przejścia między kolorem naszych ust, a tym fluorescencyjnym odcieniem pomadki.
Jest to kolor piękny, wyglądający rewelacyjnie, ale biorąc pod uwagę jej cenę nie polecam wam jej, uważam, że lepiej kupić choćby farbki do ust, lub zainwestować w szminki firmy Inglot.
***
Kolejne produkty to cienie. Dzisiaj pokażę wam całą moją paletę M.A.C w której nie wszystkie cienie należą do niej, wiele z nich to po prostu ingloty dlatego dzisiaj powiem o dwu z nich.
Pierwszy to Satin Taupe, jest to chyba najpopularniejszy i najbardziej lubiany cień tej firmy. Jest to ni brąz, ni fiolet, ni szarość, ni burgund. Kolor ten jest ciężki do określenia i może właśnie dlatego jest tak przez nas lubiany?
Jeżeli chodzi o jego cenę wynosi ona 69zł. za pojedynczy cień (nie wkład). Cień jest bardzo delikatny, nie osypuje się, wtapia się w strukturę powieki dzięki czemu utrzymuje się na niej bardzo długo. Cóż można więcej powiedzieć o nim? Myślę, że nic gdyż wszystko zostało już na jego temat powiedziane! Trzyma się bardzo długo i wygląda magicznie, czego więc chcieć więcej?
Kolejny o którym wam powiem to gorgeous gold, jest to odcień złota, który dla mnie nie jest tak oczywisty jak zwykły złoty cień do powiek. Ma on w swojej strukturze nieco żółte tony, dzięki, któremu jest naprawdę niepowtarzalny. Utrzymuje się porównywalnie z satin taupe, jedyna różnica to fakt iż bardzo mocno osypuje się z pędzla.
Makijaż Oka:
-baza urban decay eyeshadow primer potion
-zewnętrzny kącik inglot 303
-środek powieki satin taupe M.A.C
-wewnętrzny kącik gorgeous gold M.A.C
-Kreska żelowy eyeliner maybelline NY
-Tusz Clinique high impact Mascara
-Brwi Essence Kajal Pencil 02 brown
Podsumowując polecam oba, lecz dużo bardziej skłaniałabym się co do Satin Taupe!
Na dzisiaj to tyle, pozdrawiam Serdecznie! Klaudia
masz zjawiskowo piękny uśmiech i usta;)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, miło mi to słyszeć! pozdrawiam Klaudia
OdpowiedzUsuńpiękny ten kolor, kurczę gdyby nie ta cena to odrazu bym ją kupiła.. nie ma zamienników tego koloru w innych markach? Nettt
OdpowiedzUsuńHej Nett! Zamienniki znajdziesz u rimmel! buziaki:)
UsuńNa razie nie mam nic MAC ale na pewno w przyszłości się na coś skuszę
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja jakiejś "spinki" na Maca nie miałam, oczywiście zachęciły mnie dziewczyny z youtube, ale teraz nie żałuję, choć gdybym mogła cofnąć czas szminki Maca za 89 zł. bym napewno nie kupila. Polecam Ci paintpoty, jest to chyba najlepsze co może być w MACU! pozdrawiam;)
UsuńCzekam na MACa u siebie... W styczniu jak się pojawi to robię napad, nie ma bata :D
OdpowiedzUsuńa w jakim mieście powstaje MAC? :D kurczę, tylko nie wydaj jednorazowo tyle co ja, mój portfel na tym mocno ucierpiał;d
UsuńJa bardzo lubię pomadki Mac, trwałe, piękne kolory, przyjemny zapach:)
OdpowiedzUsuńzapachy to prawda, ja czaję się na russian red, może polecisz mi jakiś inny róż, który jest dłygotrwały> chętnie przetestuję;))
Usuń